Ekolodzy a motosport – współpraca zamiast walki?
Nie jest tajemnicą, że na terenie naszego kraju organizacje ekologiczne i stowarzyszenia motocyklowe nie pałają do siebie zbyt dużą sympatią. Wiele organizowanych od lat zawodów enduro czy cross-country, także rangi Mistrzostw Polski i Pucharu Polski, przeszło do historii właśnie z powodu presji wywieranej przez ekologów. Wyżej wymieniony przykład szwedzki jest za to doskonałym dowodem na to, że nawet zwaśnione strony mogą ze sobą współpracować w celu osiągnięcia rzeczywistych, a nie tylko domniemanych korzyści. Przeprowadzone przez ekspertów badania zostały sfinansowane ze środków gminy Landskrona, szwedzkiej organizacji motocyklowej Svemo oraz funduszu ochrony środowiska (LONA). Wszystkim tym podmiotom zależało na tym, by ustalić stan faktyczny lokalnej fauny oraz to, jaki wpływ na środowisko mają odbywające się na miejscu przejazdy motocyklowe.
Zdaniem organizacji LONA, uzyskane w Landskronie wyniki badań można przełożyć także na inne podobne miejsca, a więc tory motocyklowe, obejmujące rozległe piaszczyste tereny, zróżnicowane topograficznie, pełne nasypów, jam czy wzgórz. Są to doskonałe warunki do życia dla wielu owadów należących do zagrożonych gatunków. W przypadku toru w Landskronie naliczono ich ponad dwadzieścia. Łącznie w obrębie toru, w momencie przeprowadzenia badań żyło znacznie więcej gatunków owadów niż na sąsiednich, cichych i spokojnych terenach polnych i leśnych, nienaruszonych ręką ludzką.
Współpraca organizacji ekologicznych ze środowiskiem motocyklowym w Skandynawii nie jest niczym nowym. Strony szukają wspólnego języka oraz kompromisów. Zdarzają się sytuacje, w których stowarzyszenia motocyklowe, skupione wokół toru zlokalizowanego na kontrowersyjnym z punktu widzenia ekologów terenie, zobowiązały się zadośćuczynić lokalnemu środowisku, np. poprzez sfinansowanie i posadzenie kilkuset sztuk sadzonek rzadkiej rośliny.